Powstała niedawno(nie urywam, że w wielkich bólach)torebka. Kolejna z ukwieconych. Tym razem poza magnetycznym zapięciem posiada filcowy cienki dredzik, za pomocą którego można ściągnąć górę torby, aby nabrała kształtu sakwy. Gdy robiłam dziś zdjęcia (na szybko, bo zimno było), poczułam się trochę dziwnie. Torba, która sama w sobie przypomina kawałek ogrodu, bardzo kontrastowała z tym, co pozostało po zimie, czyli ze wszech stron panującą szarością, która mnie osobiście już zaczęła dobijać. Torba jest dość duża - 40 x 40cm.
Oto jej przód
i tył
Powstał też dziecięcy kapelusik, nad którym się namęczyłam, gdyż osoba zamawiająca wybrała sobie polską wełnę. NIGDY WIĘCEJ!!!
A na koniec broszka w kolorystyce, na którą nigdy bym nie wpadła. Jaoś nigdy nie połączyłam jeszcze tych trzech kolorów. Fuksja, błękit i czerń. Wyszło jednak całkiem, całkiem...
I to na razie tyle. Obecnie tonę w kulkach, więc przez jakiś czas pewnie nic ciekawego się nie pojawi. Postaram się jednak nie utopić na amen i zająć czymś bardziej ambitnym jak najprędzej.
Pozdrawiam wszystkich gorąco :*
Torebka po prostu AH!
OdpowiedzUsuńTorebka bajeczna:)Kapelusiki też urocze:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że nareszcie uda nam się spotkać i będę mogła podziwiać Twoje cuda na żywo:)
Pozdrawiam cieplutko
ale popłynelas Iza, Imponujaca jest. I nie ma to jak ukochane merynoski ? co?
OdpowiedzUsuńPiękna torba!
OdpowiedzUsuńKapelusz nie mój kolor, ale świetny! I wygląda na dość gruby...polska wełna nie jest zła...:) Ale obróbka niestety wymaga wiele cierpliwości...ja z polskiej zrobiłam córce czapkę i nie było tak źle...
Dziękuję Galu :-)
OdpowiedzUsuńMonia - dzięki za miłe słowa :-)Też mam nadzieję na rychłe spotkanie, choć już mi się nie chce wierzyć, że to możliwe ;-)
Beatko - dziękuję :-) Merynoski są THE BEST!!!
Zojka - dzięki :-) Kapelusik jest faktycznie dość gruby i trzyma formę. Ale cierpliwości dla polskiej wełenki trzeba mieć naprawdę sporo. Broszki, to zupełnie coś innego, bo czasem wydaje mi się, że robi się je nawet szybciej z polskiej i dłużej utrzymują formę, ale kapelusze, to męczarnia prawdziwa!!! Niemniej na pewno wszystko się da ;-)
Tak, ja o polskiej wełnie chyba już zapomniałam, ale mam jeszcze trochę hiszpanki, a z nią też lekko nie jest, ale w torbach nieźle się sprawdza. No a Twoja torba to cudo! Podziwiałam wczoraj w galerii. Wyobrażam sobie, ile z nią było pracy. Ale efekt warto był tego trudu.
OdpowiedzUsuńAleż kipiący bukiet - taka torba na pewno nie umknie niczyjej uwadze :-))
OdpowiedzUsuńTorbę -już kocham.
OdpowiedzUsuńPiękna i prawie letnia torebka. Ja z polskiej robiłam kamizelkę. Uf. Fajny zestaw w broszce, kolory się super równoważą.
OdpowiedzUsuńi am not able to speak polish....
OdpowiedzUsuńbut i have to tell you, that i like this bag of roses sooo much - the colours invite me to dream a midsummers dream...
greetings from germany!
Dziewczyny, naprawdę przemiło czytać Wasze komentarze. Torba faktycznie nawet mi się podoba (nieskromnie rzecz ujmując ;-) ). Taką ją widziałam oczami wyobraźni i po prostu wystarczyło ten obraz urzeczywistnić.
OdpowiedzUsuńaugentrost - Thank you very much. Very nice to read your words. I send greetings to the Polish and rubella for you :-)
Izo, chylę czoła co do pracy z polską łowiecką:) A torba.... arcydzieło, powiesiłabym ją sobie nawet na ścianie:)
OdpowiedzUsuńWhat a marvelous bag!! Congratulations! XXO-
OdpowiedzUsuń