No i wróciła szara rzeczywistość... Dwa tygodnie w Gdańsku zleciały w mgnieniu oka...
Plany zostały jednak zrealizowane. Dzieci dostały plażę, spacery, łakoci do woli (w końcu raz w roku są z mamą na wakacjach;-)), a wieczory miałyśmy z Olą dla siebie - czyli na omawianie i realizację mnóstwa pomysłów, które nam w główkach zaświtały.
Oczywiście kurs filcowania się odbył. Moja pilna uczennica dzielnie się spisała. Łapała wszystko w lot!!! A oto wynik:
Dejzulka (buldożka Oli) dzielnie znosiła przymiarki ;-)
Mi udało się zrobić kilka kwiatków. Poniżej jesienny oraz "black&white".
Zatrzymując się na chwilę przy połączeniu czerni z bielą, pochwalę się też moim dzisiejszym dziełkiem. Na jarmarku w Gdańsku kupiłam dwa sznury kamyków, które w połączeniu z filcowymi kuleczkami przemieniły się w całkiem okazały naszyjnik.
No i szal. Turkus, brąz i zieleń. Bardzo spodobało mi się to połączenie.
Na Jarmarku Dominikańskim oczywiście odwiedziłam stoisko z filcem. Niektóre prace mi się bardzo podobały.
Odwiedziłam też stragany z innych branż (technik). Odwiedziny oczywiście zaowocowały prezentem od kochanego męża :-) Mam chociaż jeden wisior, którego sama sobie nie zrobiłam ;-)
Od Oluśki dostałam też piękną obrączkę zakupioną od artysty na Jarmarku, którego dzieła podziwiam już od kilku lat. Śmiejemy się, że teraz jesteśmy już zaręczone :D
Zdecydowanie za szybko minęły te dwa tygodnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.