W dniu wczorajszym w butiku i restauracji (nie do końca jeszcze wykończonej),występujących pod wspólną nazwą "LA OLA", odbyła się fantastyczna impreza, na której miałam okazję gościć. Kompleks ten prowadzą moje dwie kuzynki i ich mama, która od lat już ubiera kobiety z Ostrowa i okolic (dla co niektórych moja ciocia Kasia, jest wręcz modowym guru :-) ). Jej dwie latorośle - moje kuzynki Justyna i Ola poszły w ślady swej mamy. Na imprezie tej byłam obecna nie tylko z powodu pozostawania z właścielkami "LA OLA" w jedenj rodzinie. Otóż od pewnego czasu w ich butiku "stacjonują" moje filce i właśnie na ten dzień przygotowałam kilka specjalnych prac. Z racji tego, że prezentowana była kolekcja jesień - zima 2009/2010, to filcowe szale, kryzy, broszki, naszyjniki.... idealnie pasowały.
Może na początek kilka zdjęć z butiku.
Pierwsza część imprezy: prezentacyjno - sprzedażowa odbywała się w butiku. Zaproszone klientki miały okazję, jako pierwsze zapoznać się z kolekcją jesienno-zimową i oczywiście nabyć nowości proponowane przez "LA OLA". A gdy skończył się juz ciuchowy szał, w części restauracyjnej pojawiła się niespodzinka wieczoru - zespół "TEQUILA LATIN BAND" z Danii, zaproszony specjalnie na tę okazję. Zagrali fantastyczne latynoskie i włoskie kawałki - doskonale wszystkim znane, ale w ich interpretacji brzmiące wspaniale. Dwóch facetów z gitarami (zespół przybył w niepełnym składzie) i ich piękne głosy zauroczyły piękne Panie spragnione dobrej zabawy tego wieczoru :-) Żadna nie była zawiedziona... A wyglądało to tak...
Od początku dziewczyny były zachwycone, co tu dużo mówić... ;-)
...zwłaszcza, że rozpoczęli tak tak...
Impreza rozkręcała się z każdą minutą.... i mój filcowy kwiatek również brał w niej udział :-)..........A szefowa Katarzyna królowała... :-)
Dziewczyny bawiły się wspaniale...
Moje korale też były na imprezie wraz ze swą nową uroczą właścicielką :-)
W romantycznie urządzonym ogródku stacjonowało od czasu do czasu wesołe kółko dyskusyjne (nie mylić z różańcowym ;-) )
Organizatorki pomyślały o wszystkim... nawet o kocach dla bardziej siedzących gości (a właściwie gościówek ;-) ). Gdy zrobiło sie już ciemno i powiało lekkim chłodzikiem, miło się gawędziło w ogródku, mogąc otulić się miłym i ciepłym kocykiem.
Sharon Stone też dawała czadu... ;-)
No ale jak tu stać spokojnie, jeżeli grają na żywo taką muzykę...
A to ONA namówiła ich na występ w "La Ola"
I chwała za to mej drogiej kuzynce Justynie :*
Chwała też drugiej organizatorce - Oli, która zadbała o kulinaria i napoje ;-);-);-) bezalkoholowe ;-) ;-) ;-)
CZEKAMY NA KOLEJNE SZALEŃCZO UDANE IMPREZY W "LA OLA" :D:D:D:D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.