Dostałam wiatru w żagle i materializuję pomysły rozsadzające moją główkę (która a propos boli mnie już piąty dzień). Te wszystkie wizje nie wzięły się jednak z niczego. Minął właśnie tydzień od warsztatów z Beatką Jarmołowską i ośmioma filcomaniaczkami, w których miałam przyjemność uczestniczyć. Te trzy dni spędzone w Gdańsku bardzo pomogły mi rozwinąć skrzydła. Filcuję ostatnio jak szalona. Poniżej kubrak i kamizela wykonane na warsztatach.
Ostatnio zaczęły mi po głowie chodzić kapelusze takie w stylu lat 20-stych. Zrobiłam więc dwa i z pewnością na nich nie poprzestanę.
I jeszcze torebka, która powstała zaraz po warsztatach.
Nowością w moich ostatnich pracach jest to, ze filc dekorowany jest ozdobnymi tkaninami, które wfilcowane w wełnę dają bardzo ciekawe efekty.
A ja od warsztatów nie tknęłam czesanki. Buuu.... Ciągle coś się dzieje i mam sporo innej pracy. Ale jak widzę tyle piękności na twoim blogu, to aż mnie rączki swędzą.
OdpowiedzUsuńNo to tylko jedna rada jest na swędzenie raczek Jolu kochana :-) Pozdrawiam Cię cieplutko:*
OdpowiedzUsuńPrzepiękne prace.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za słowa uznania :-)
OdpowiedzUsuńhmmm szacun wielki!!
OdpowiedzUsuńDzięki :-)
OdpowiedzUsuńI love your hats!!! Very 'flapper era'!!
OdpowiedzUsuńYour blog, overall, is just wonderful. I think your work is beautiful and varied!
Thank you very much. Your blog is really cool :-) I envy you this machine for mixing tops. With such mixes could do cool yarns ... Maybe one day ... Best Regards :-)
OdpowiedzUsuńCudna!
OdpowiedzUsuńPrzypomina mi landrynki z dzieciństwa.
Dziękuję :-) Bardzo mi miło, że Ci się podoba (jak się domyślam - torebka). Niedługo powstanie inna wersja kolorystyczna. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń