piątek, 31 lipca 2009

SZARA RZECZYWISTOŚĆ WRÓCIŁA...

No i wróciła szara rzeczywistość... Dwa tygodnie w Gdańsku zleciały w mgnieniu oka...
Plany zostały jednak zrealizowane. Dzieci dostały plażę, spacery, łakoci do woli (w końcu raz w roku są z mamą na wakacjach;-)), a wieczory miałyśmy z Olą dla siebie - czyli na omawianie i realizację mnóstwa pomysłów, które nam w główkach zaświtały.
Oczywiście kurs filcowania się odbył. Moja pilna uczennica dzielnie się spisała. Łapała wszystko w lot!!! A oto wynik:

Dejzulka (buldożka Oli) dzielnie znosiła przymiarki ;-)

Mi udało się zrobić kilka kwiatków. Poniżej jesienny oraz "black&white".


Zatrzymując się na chwilę przy połączeniu czerni z bielą, pochwalę się też moim dzisiejszym dziełkiem. Na jarmarku w Gdańsku kupiłam dwa sznury kamyków, które w połączeniu z filcowymi kuleczkami przemieniły się w całkiem okazały naszyjnik.

No i szal. Turkus, brąz i zieleń. Bardzo spodobało mi się to połączenie.


Na Jarmarku Dominikańskim oczywiście odwiedziłam stoisko z filcem. Niektóre prace mi się bardzo podobały.
Odwiedziłam też stragany z innych branż (technik). Odwiedziny oczywiście zaowocowały prezentem od kochanego męża :-) Mam chociaż jeden wisior, którego sama sobie nie zrobiłam ;-)
Od Oluśki dostałam też piękną obrączkę zakupioną od artysty na Jarmarku, którego dzieła podziwiam już od kilku lat. Śmiejemy się, że teraz jesteśmy już zaręczone :D

Zdecydowanie za szybko minęły te dwa tygodnie...

czwartek, 9 lipca 2009

Wena... Dobrze, że jest...

Ostatnio ciągle coś mi w głowie świta. Pomysłów mnóstwo, tylko czasu brak na realizację. Jeszcze 3 dni i jadę z dziećmi do mojej Oli (kuzynki oczywiście). W końcu będę mogła "pooddychać" Gdańskiem, który tak lubię, powylegiwać się na plaży (tej niestrzeżonej oczywiście) i dać dzieciakom trochę szaleństwa wodno - piaskowego. To jednak nie wszystko. Ola ma zamiar nauczyć się filcowania i zabieram cały filcowy majdan ze sobą. Z pewnością coś fajnego, a może i więcej fajnych "cosiów" się tam urodzi przez te dwa tygodnie. Kocham Gdańsk i Jarmark św. Dominika, który się zaczyna 26 lipca.Kurcze, jak ja się cieszę, że już za parę dni tam będę.

A wracając do dnia dzisiejszego, to w dniu, kiedy żegnaliśmy wielkiego artystę Michaela Jacksona, słuchając w radiu wspomnień o nim kulałam sobie pasek (tym razem filcowałam na mokro techniką łazawo - wodną). Mój pełen wspomnień Michael`owych pasek prezentuje się tak...




Dziś zaświeciło słoneczko i kiedy tak sobie przebierałam w moich wełenkach wpadły mi ręce 4 kolory i powstał kolejny cienki jak mgiełka, ale jakże słoneczny jednocześnie szal. Oto on...





Wracając do Michaela Jacksona, to chciałabym wspomnieć jego przepiękną piosenkę, którą męczę bezustannie. Kurcze.... ON BYŁ WIELKI :(((

Michael Jackson - Liberian Girl

POLECAM TĘ PIOSENKĘ...

poniedziałek, 6 lipca 2009

WZIĘŁO MNIE NA KOLORKI :-)

Coś mnie ostatnio wzięło na kolorki. Popatrzyłam sobie na moje wełny i zaczęłam kulać kulencje :-) Narobiłam ich trochę i urodziły się z nich trzy pary kolczyków, które tu oto prezentuję :-)
Proste....Nawet bardzo proste...Niby zwykłe, ale na lato idealne :-)