niedziela, 20 września 2009

Otulanki.

Właśnie minęła jedna z ostatnich upalnych niedziel tego roku. Chociaż jestem zakatarzona, a Polopirynka i inne specyfiki powodują, że po zrobieniu kilku kroków wylewa się na mnie mnóstwo zimnego potu, spędziłam dzisiejszy dzień u teściów na wsi. Spacer po lesie z mężem i psami, kawka z teściową, pogawędka kulinarna z teściem... Rodzinna sielanka - nic dodać, nic ująć :-) Było naprawdę fajnie...
Zabrałam jednak moje "ręczne robótki" ze sobą. Przyszyłam zapięcia do dwóch broszek i wykończyłam kryzę, którą wczoraj zrobiłam :-) Tak więc mogę pochwalić się moją dwójką :-)
Na pierwszy ogień idzie kryza czarna. Pięknie układa się, okalając szyję i twarzyczkę. Można ja nosić zarówno do płaszcza lub kurtki, jak i do sukienki (nawet wieczorowej). Kryza jest czarna z niewielkimi akcentami w kolorze fioletowym i zgaszonej żółci (w tych dwóch kolorach zrobiłam kwiatka, który pięknie kontrastuje z kryzą).

Druga otulanka owinięta wokół szyi stanowi dość obfitą kryzę, ale narzucona niżej na ramiona może być przepięknie prezentującym się szalem na wiele okazji mniej lub bardziej oficjalnych :-)


Sezon filcowy się rozpoczął i nowości będą rodziły się często :-) Zapraszam więc do częstych odwiedzin.

poniedziałek, 14 września 2009

W MOIM OGRÓDECZKU....

Ranki i wieczory coraz chłodniejsze... to znak, że jesień jest nieunikniona...
Ja staram się jednak zatrzymać choć troszkę radosnego, kwiecistego lata w moich filcowankach. Mam nadzieję, że się spodobają :-)
Popiel z czerwienią - klasyka, czy sztampa... to zależy...


....myślę, że jednak klasyka... ;-)
Krem z beżem i odrobiną błękitu.


I w końcu przepiękny atramentowy granat z nuta fioletu i wrzosu.

Moje kwiaty poza wspomnieniem lata, mogą pełnić różne funkcje. Mogą być naszyjnikiem, paskiem lub ozdobą torebki... Pomysłów jest tyle, ile właścicielek...

Pozdrawiam ciepło wszystkich odwiedzających :-)

niedziela, 6 września 2009

BABINIEC W "LA OLA" :-)

W dniu wczorajszym w butiku i restauracji (nie do końca jeszcze wykończonej),występujących pod wspólną nazwą "LA OLA", odbyła się fantastyczna impreza, na której miałam okazję gościć. Kompleks ten prowadzą moje dwie kuzynki i ich mama, która od lat już ubiera kobiety z Ostrowa i okolic (dla co niektórych moja ciocia Kasia, jest wręcz modowym guru :-) ). Jej dwie latorośle - moje kuzynki Justyna i Ola poszły w ślady swej mamy. Na imprezie tej byłam obecna nie tylko z powodu pozostawania z właścielkami "LA OLA" w jedenj rodzinie. Otóż od pewnego czasu w ich butiku "stacjonują" moje filce i właśnie na ten dzień przygotowałam kilka specjalnych prac. Z racji tego, że prezentowana była kolekcja jesień - zima 2009/2010, to filcowe szale, kryzy, broszki, naszyjniki.... idealnie pasowały.
Może na początek kilka zdjęć z butiku.




Pierwsza część imprezy: prezentacyjno - sprzedażowa odbywała się w butiku. Zaproszone klientki miały okazję, jako pierwsze zapoznać się z kolekcją jesienno-zimową i oczywiście nabyć nowości proponowane przez "LA OLA". A gdy skończył się juz ciuchowy szał, w części restauracyjnej pojawiła się niespodzinka wieczoru - zespół "TEQUILA LATIN BAND" z Danii, zaproszony specjalnie na tę okazję. Zagrali fantastyczne latynoskie i włoskie kawałki - doskonale wszystkim znane, ale w ich interpretacji brzmiące wspaniale. Dwóch facetów z gitarami (zespół przybył w niepełnym składzie) i ich piękne głosy zauroczyły piękne Panie spragnione dobrej zabawy tego wieczoru :-) Żadna nie była zawiedziona... A wyglądało to tak...
Od początku dziewczyny były zachwycone, co tu dużo mówić... ;-)

...zwłaszcza, że rozpoczęli tak tak...


Impreza rozkręcała się z każdą minutą.... i mój filcowy kwiatek również brał w niej udział :-)..........A szefowa Katarzyna królowała... :-)

Dziewczyny bawiły się wspaniale...


Moje korale też były na imprezie wraz ze swą nową uroczą właścicielką :-)

W romantycznie urządzonym ogródku stacjonowało od czasu do czasu wesołe kółko dyskusyjne (nie mylić z różańcowym ;-) )

Organizatorki pomyślały o wszystkim... nawet o kocach dla bardziej siedzących gości (a właściwie gościówek ;-) ). Gdy zrobiło sie już ciemno i powiało lekkim chłodzikiem, miło się gawędziło w ogródku, mogąc otulić się miłym i ciepłym kocykiem.

Sharon Stone też dawała czadu... ;-)

No ale jak tu stać spokojnie, jeżeli grają na żywo taką muzykę...

A to ONA namówiła ich na występ w "La Ola"

I chwała za to mej drogiej kuzynce Justynie :*
Chwała też drugiej organizatorce - Oli, która zadbała o kulinaria i napoje ;-);-);-) bezalkoholowe ;-) ;-) ;-)


CZEKAMY NA KOLEJNE SZALEŃCZO UDANE IMPREZY W "LA OLA" :D:D:D:D