środa, 8 lutego 2012

NA SIARCZYSTE MROZY....

Siarczyste mrozy ostatnio bardzo utrudniają nam normalne funkcjonowanie. Osobiscie, jak nie muszę, to na dwór nie wychodzę. Wczoraj jednak musiałam wyjść zrobić kilka zdjęć i po 15 minutach bez rękawiczek, wróciłam do domu z rękami skostniałymi z zimna. Pomyślałam sobie jednak,że można na przykład sprawić sobie kawałek filcu w postaci szaliczka, mitenek, czy ciepłej czapy, który ogrzeje i sprawi, że poczujemy się lepiej. A może nawet zachce nam się wybrać na krótki spacer :-).
U mnie w ostatnim czasie powstało kilka takich ocieplaczy.
Na pierwszym miejscu chciałabym zaprezentować kapelusz, który parę dni temu moja babcia otrzymała ode mnie na swe urodziny. Wygląda w nim bajecznie. Żałuję, ze nie zrobiłam zdjęcia.

Kolejne dwie nowości, to szale. Pierwszy w kolorystyce, do której mnie bardzo ciągnie. Połączenie brązów, rudości, turkusów i fioletów.





I drugi, w mojej "nałogowej" kolorystyce :-) Jeden jego koniec utrzymany w fioletach, a drugi w turkusach. Środek szala "kolorystycznie pomieszny" :-)












Oba szaliczki zaopatrzyłam w długaśne frędzle (to ostatnio mój znak rozpoznawczy :-) ). Oba tez są miłe i ciepłe.

A na koniec zostawiłam moje kolorystyczne "dziwadełko". Przyznam szczerze, że połączenie kolorów, które w nim zastosowałam zdziwiło mnie samą. Jeszcze nigdy nie porwałam się na coś takiego. Przyzwyczajałam się do jego widoku dwa dni. W końcu jednak się przyzwyczaiłam :-)Dodam jeszcze, że ponczo na człowieku prezentuje sie dużo lepiej, niż na manekinie. Chyba czas sprowadzić kolejną modelkę :-)





Dziś prace filcowe trwały również w najlepsze. Tak więc niebawem i tu się coś nowego pojawi.

A tymczasem pozdrawiam wszystkich bardzo cieplutko i do miłego... :-)