sobota, 25 grudnia 2010

ŚWIĘTA, ŚWIĘTA...


ŻYCZĘ WAM NA TE ŚWIĘTA I NA CAŁY NADCHODZĄCY NOWY 2011 ROK DUŻO DUŻO ZDROWIA I WSZELKIEJ POMYŚLNOŚCI. ABY SZCZĘŚCIE ZAWSZE UŚMIECHAŁO SIĘ DO WAS, A WSZELKIE PROBLEMY, NAWE TE NAJDROBNIEJSZE OMIJAŁY WAS SZEROKIM ŁUKIEM. PRZESYŁAM MOC UŚCISKÓW.
IZA

środa, 22 grudnia 2010

Zaległości cz.2 (spóźniona)

Piszę (biorąc pod uwagę obietnicę z poprzedniego postu) spóźniona, ale przedwiąteczna zawierucha jak co roku dała o sobie znać. Spieszę jednak nadrobić zaległości i pokazać Wam, co ostatnio urodziło się u mnie. Na początek kapelusz. To już nie pierwszy z serii retro-kapelutków z kokardą. Tym razem w wersji czarnej z odrobiną czerwonego wina i ciemnej zieleni.


Popwstały też kolczyki w odcieniach szarości. Centyetrowe kuleczki (po 9szt. W każdym kolczyku) złożyły się na całkiem udaną całość.

I na koniec torebka, która po nocach mi się śniła. Bynajmniej nie dlatego, że śliczna wyszła i jak najbardziej się udała. Po prostu robiłam ją tak długo, że momentami zastanawiałam się, czy nastąpi kiedyś finał mojej mozolnej nad nią pracy. Robiona była zgodnie z pomysłem i wytycznymi jej przyszłej właścicielki. Kwiatków przylgnęło do niej ok. 80 sztuk. Biorąc pod uwagę fakt, że trzeba było sobie na nie ufilcować filc, a później wykonać kwiatuszki i jeszcze połączyć je z wcześniej ufilcowaną torbą, pracę nad ukwieconą torebką można nazwać naprawdę ciężką. Efekt jednak wywołał uśmiech nie tylko na mojej twarzy.
Na koniec dodam, że torebka wykonana została z czterech kolorów czesanki – ecru, czerni i dwóch odcieni szarości.

Wszystkich cieplutko pozdrawiam w tęzimową już noc :*

sobota, 4 grudnia 2010

Zaległości cz.1

Tak sobie dłubię i dłubię, kulam i kulam, aż się nazbierało zaległości na blogu. Dlatego dziś w telegraficznym skrócie przedstawiam dwa kominy, które najdłużej czekały w kolejce do obfotografowania. Jeden z odcieniach brązów z odrobiną brudnego różu, a drugi w odcieniach pomarańczu z odrobiną rudego.


I jeszcze kolejna porcja broszek, które ciągle są na topie :-)

I to by tym razem było na tyle. Pracuję ciężko, nie lenię się! Jutro kolejna porcja nowości.
Pozdrawiam ciepło na te mroźne dni:*

sobota, 20 listopada 2010

TYM RAZEM NA SPOKOJNIE...

W ostatnim czasie powstał u mnie taki oto kolorystyczny komplecik.
Kolejna falbanka - otulanka:


Torebka ozdobiona dwoma dość okazałymi kwiatami:



...i kolczyki z gotowego filcu na lnianych sznurkach:

Wszystko utrzymane w popielu i granacie z odrobiną śliwki i purpury.
Dziś z kolei bawiłam się znów kolorowymi szmatkami i tworzyłam broszki. Jutro biorę się za kominy, ale o tym następnym razem.
Pozdrawiam cieplutko wszystkich odwiedzających :*

sobota, 30 października 2010

Elegancko...

Tym razem będzie elegancko... W ostatnim czasie powstał komplet w dość oryginalnej kolorystyce - czerwone wino, purpura, śliwka, malina (jeszcze tych kolorów łącznie nie stosowałam w filcu). Wydaje mi się, że komplecik wyszedł dość ekstrawagancki i będzie się pięknie prezentował na mojej drogiej sąsiadce, dla której go wykonałam.
Falbany tym razem tylko na końcach szala, też dały ładny efekt. Kwiatek przy kapeluszu odpinany, może służyć za broszkę do szala.



poniedziałek, 25 października 2010

Jesień, jesień, jesień....

Na dworze coraz bardziej jesiennie. Złota jesień nie cieszy nas niestety każdego dnia. Bywa również szara, bura i zimna. W takie dni miło będzie wciągnąć komin, który z powodzeniem spełni rolę czapki i szala w jednym. Urodziły się u mnie dwa takie miłe i ciepłe otulacze na jesienną słotę i zimowe mrozy.




WERSJA W KWIATY




WERSJA SZARA

A taki widok przyciągnął moją uwagę dziś, gdy w ogródku fotografowałam kominy.

JEDEN Z TYCH MILSZYCH ASPEKTÓW JESIENI

Pozdrawiam cieplutko:*

poniedziałek, 18 października 2010

Lata 20-ste, lata 30-ste...

Uwielbiam kapelusze w starym stylu. Są takie twarzowe i eleganckie. Postanowiłam wykonać kolejny. Ten jest ewidentnie dla blondynki. Znajoma białogłowa przymierzyła i wyglądała przecudnie.



Kokarda odpinana, może służyć też jako broszka.

piątek, 15 października 2010

Ognisty...

Powstał kolejny szal. Jest tak cieniutki, że aż ażurowy. Formą i wzorem miał być prosty, a jednocześnie ciekawy. Wyszły ogniste płomienie... też je widzicie?



Życzę miłego weekendu :)

poniedziałek, 11 października 2010

I znów falbanki....

Jak widać, zeszłosezonowy model falbankowo-otulankowy zyskał sobie zwolenników. Wykonałam kolejne dwie. Ozdobione nieprzędzonym jedwabiem, ręcznie przędzoną wełną, przeróżnymi innym dekorkami. Cieniutkie, romantyczne, eleganckie, szykowne. Zależy do czego są dodatkiem. Już niebawem pojadą na południe, gdzie już ich dwie siostry czekają :-)




Na razie to wszystko.
Dziś wieczorkiem muszę kulać szal dla pewnej Pani, która 14.10 ma swoje święto z racji wykonywanego zawodu. Ma być bardzo cieniutki. Mam nadzieję, że wyjdzie właśnie taki...
Pozdrawiam ciepło już ostatni raz dzisiaj :*

Nauczałam.

Tydzień temu miałam przyjemność gościć u siebie Marysię B., z którą to wymieniałyśmy się doświadczeniami rękodzielniczymi. Dokładniej rzecz ujmując, to Marysia uczyła mnie decoupagu, a ja uczyłam Marysię filcowania. Pewnie byśmy tak mogły filcować i decoupagować z tydzień, ale miałyśmy na to tylko dwa popołudnia. Pomimo tego, że trwało to tak krótko, to bardzo miło wspominam to spotkanko i mam nadzieję, że będą następne.
Efektem filcowej części naszych mini-warsztatów jest ten oto kapelutek


Efektem moich nauk pobieranych od Marysi jest lusterko, które jest jeszcze w trakcie wykańczania, więc jego zdjęcie zamieszczę, gdy tylko będzie gotowe.
Pozdrawiam cieplutko :*

poniedziałek, 27 września 2010

Na jesienne szarugi i zimowe zawieje...

Czasami, gdy na dworze wieje, leje, sypie, a my musimy wyjść i zmierzyć się z okropną pogodą, szukamy złotego środka. Rolę tego środka może z powodzeniem pełnić tzw. komin, ufilcowany z najwyższego gatunku wełny z australijskich merynosów. Znakomicie zastąpi jednocześnie czapkę i szalik. Obecnie znów na czasie, a w wydaniu filcowym troszkę się różni od tego z lat 80-tych. Mój pierwszy komin w tym sezonie prezentuje się tak...




Do zdjęć zgodziła się pozować i przez chwilę nawet moknąć, moja droga koleżanka Katarzyna K., za co wielkie dzięki :-)
Tak więc zima już mi nie straszna. Sobie też z pewnością sprawię coś takiego, ale to w wolnym czasie :-)
Pozdrawiam ciepło :*

piątek, 24 września 2010

Otulić się trzeba...

Na dworze dziś ciepełko było :-) Oby jak najdłużej trwało!
W końcu jednak przyjdzie ten czas, kiedy się trzeba będzie otulić czymś miłym i ciepłym. W tym też celu, na specjalne zamówienie (jakieś dwa tygodnie temu) powstały dwie otulanki.Mój komputerek był z lekka padnięty, dlatego ujawniam je dopiero dziś :-) Jedna, to kolorystyczna kopia kryzy z poprzedniego sezonu jesienno-zimowego, a druga, to mój zielony debiut. W takiej kolorystyce jeszcze niczego nie robiłam. Gdyby nie to, że została mi narzucona, nie wiedziałabym, że mi się podoba :-) Na pożegnanie lata w sam raz :-) Oto ona...



A druga jest powtórką z rozrywki, więc tylko jedna fotka ku przypomnieniu :-)

W weekend powstaną kolejne nowości. Niebawem pojawią się i tu :-)
Pozdrawiam cieplutko i życzę wszystkim udanego weekendu :* :)

sobota, 21 sierpnia 2010

I znów będzie jesień ...???...

W tv coś napomknęli, że pierwsze symptomy jesieni już niebawem będą zauważalne. Miejmy jednak nadzieję, że nie będzie to od razu szaruga i plucha, ale złota polska jesień utrzyma się długo w tym roku. A poza tym, to jeszcze miesiąc lata nam został, więc o czym ja właściwie piszę ??? :D Może o tym, że w mojej główce zadomowiają się jesienne kolory. Dowody na to poniżej...
....szal....




.....i broszka....



A teraz zmykam. Ściany mojej nowej pracowni czekają na mój wałeczek i farbę, którą dziś mi przyjdzie malować....
Pozdrawiam wszystkich cieplutko :*