Od 20 lipca minęło już trochę.... i pomyśleć by mógł ktoś, że się lenię i nic nie robię. A u mnie wręcz przeciwnie - pomimo przeprowadzki i remontów, filcuję i nie tylko... Uwierzcie, nie jest mi łatwo, ale filcowanie to już jest mój nałóg :-)
Zacznę może od torby. W sumie już podobną kiedyś robiłam. Ta jest dużo większa (mieści laptopa) i posiada już zadowoloną właścicielkę :-)

No i szale....
Pierwszy frędzlowaty rudzielec z pnączem kwiecistym. Ozdobiony wełenką, którą osobiście uprzędłam i jedwabiem nieprzędzonym :-)


Kolejny - również "kwitnący", ale w bardziej letniej kolorystyce.



...i gładki brązowy ozdobiony wełenką z mojego wrzeciona...

A na koniec liliowe kwiaty na tle pastelowych chmurek... Fotki wyszły trochę słabo. W rzeczywistości prezentuje się dużo lepiej.


Została mi już tylko broszka, którą wczoraj udało mi się zrobić po powrocie z harówki w nowym mieszkanku.

... i włóczka, którą sobie ostatnio na dekorki uprzędłam.

Pozdrawiam wszystkich wakacyjnie, choć mnie urlop ominął w tym roku.