poniedziałek, 11 października 2010

I znów falbanki....

Jak widać, zeszłosezonowy model falbankowo-otulankowy zyskał sobie zwolenników. Wykonałam kolejne dwie. Ozdobione nieprzędzonym jedwabiem, ręcznie przędzoną wełną, przeróżnymi innym dekorkami. Cieniutkie, romantyczne, eleganckie, szykowne. Zależy do czego są dodatkiem. Już niebawem pojadą na południe, gdzie już ich dwie siostry czekają :-)




Na razie to wszystko.
Dziś wieczorkiem muszę kulać szal dla pewnej Pani, która 14.10 ma swoje święto z racji wykonywanego zawodu. Ma być bardzo cieniutki. Mam nadzieję, że wyjdzie właśnie taki...
Pozdrawiam ciepło już ostatni raz dzisiaj :*

12 komentarzy:

  1. Cudności, piękności :)))
    Ten pierwszy falbaniak tak mnie zachwycił kolorem i różnorodnością materiału, że nie mogę oczu oderwać.
    Połączenie błękitu z zielnią rewelacyjne!
    Wiosennie się zrobiło ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zielona cudna. Ostatnio chodzą za mną takie kolorki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę przeżyć tych zieleni...Petarda!
    Muszę w końcu zrobić swoje...Pozddrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Kapustne szale juz nie pierwszy sezon królują, mam nadzieje że jeszcze nie jeden będą na TOPie. Sa bardzo dekoracyjne,. Ocieplamy się )))

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki Dziewczyny :-)
    Nie ma to, jak zielona kapustka :P
    Pozdrowionka:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hehe, dla mnie bardziej sałatę przypomina. Ale w sumie na jesień to bardziej kapustne... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Iza
    Już nie mogłam się doczekać Twoich kolejnych dzieł:))))
    Pięknie Ci wyszły te ,,otulanki''
    Niecierpliwie czekam na efekt Twojej decoupagowej pracy.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za miłe słowa :-)

    Licho - zgodzę się z Tobą, że bardziej sałata, bo kapustka taka zbita dosyć, ale np. włoska jest rozłożysta :D Czekam na Twoją zielonkę :-)

    Monika - dzięki. A z decu coś próbuję, ale to nie jest takie proste, jak się robi kilka rzeczy na raz. Jak będziesz w Ostrowie, to zapraszam, może rzucisz fachowym okiem :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. A mnie zielony szal morską głębię przypomina, a drugi to wiadomo - Carmen :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Co za poezja... :-) I to o moich szaliczkach:-) Dzięki Kinga :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Obydwa prześliczne, cudne w kolorystyce i wykonaniu - fantastyczne!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam.
    Oglądałam Pani blog o filcowych cudach a przy okazji zwróciłam uwagę na nazwisko. Poszukuję przodków o nazwisku Sutarzewicz, potomków Szczepana Sutarzewicza i Antoniny z domu Góra, zamieszkałych w okolicy Piotrkowa/ Częstochowy.
    Może Pani kogoś zna?
    Pozdrawiam, Marta Kozłowska

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.