Na przymierzaniu bynajmniej nie zakończyłyśmy naszego spotkania z Zblewie. W końcu przyjechałyśmy do pracowni Basi, aby się uczyć przede wszystkim. Zabrałyśmy się ostro do pracy. Oczywiście pod ścisłym nadzorem Małgosi, która dzieliła się z nami swoją bogatą wiedzą. Sześć dziewczyn (zaznaczę, że każda z nas jest zupełnie inna) siedziało przy jednym stole i ze skrawków sinamay tworzyło te małe cuda.

Tu bazy fascynatorów naciągnięte na formy.

I ozdoba mojego fascynatorka.

Spacer po ogrodzie naszej gospodyni pozwolił nam się odprężyć, gdy nasze mózgi zaczęły się buntować.

Po spacerku praca szła już dużo lepiej. A finał widać na zdjęciu. Mój fascynator wylądował na głowie Joli :-)

I jeszcze efekt mojej ciężkiej pracy w zbliżeniu.

A gdy wróciłam do domu i zaczęłam oglądać zdjęcia poczułam, jakbym cofnęła się w czasie. To wszystko za sprawą fascynatorów na głowach dziewczyn, które stały się bohaterkami tej baśni, która zrodziła się w mojej wyobraźni. Nie mogłam się powstrzymać przed jej zobrazowaniem.
Gosia G.

Przy okazji Gosiu, WIELKIE DZIĘKI za gościnę.
Jola

Basia

To był naprawdę fantastyczny dzień i fantastyczna podróż do świata fascynatorów, z której wróciłam, jak z bajki, naładowana nowymi pomysłami i możliwościami twórczymi.
Jeszcze raz dziękuję Małgosi, Basi za wspaniałe warsztaty oraz całej piątce za fantastyczną zabawę. Było CUDOWNIE!!!